Świadectwo 3/2016

Rekolekcje w Obrze znalazłam przez przypadek ale teraz już wiem, że w życiu ludzi wierzących nie ma przypadków. Jestem po rozwodzie, który stał się częścią mojego życia w 2007 roku. Byliśmy młodzi, niedojrzali, trochę pod presją rodziny. Beż udziału w kursie przedmałżeńskim. Tak po prostu zdecydowaliśmy się na ślub. Bez wyobrażenia o tym jak powinno wyglądać prawdziwe małżeństwo. Byliśmy poprawnym związkiem w którym poza niedzielnym chodzeniem do kościoła ( bo tak mnie nauczono w domu) nie było nic więcej. Nigdy wcześniej nie czytałam Pisma Świętego, nie uczestniczyłam w rekolekcjach.

Po dwóch latach okazało się że jestem w ciąży. W trudnych okolicznościach przyszła na świat nasza córka. Od tego momentu nasze życie całkowicie się zachwiało. Praktycznie wychowywałam ją sama. Nie chcę tutaj nikogo oskarżać bo zawsze prawda leży pośrodku. Rok 2007 zaczął się dla mnie bardzo ciężko. W tym właśnie roku mój mąż zdecydował się na życie z inną osobą. I zostałyśmy same.

Rozwód, zakup mieszkania, kredyt, praca i wszystko na mojej głowie. Było ciężko. Chwilami bardzo. Po dwóch latach w 2009 spotkałam człowieka, który wywarł na mnie bardzo duże wrażenie. Zaczęliśmy dużo rozmawiać. On był w podobnej sytuacji jak ja. Samotny, zostawiony, poraniony, ostrożny. Z każdym dniem stawaliśmy się sobie coraz bliżsi i zdecydowaliśmy się na małżeństwo. Małżeństwo niesakramentalne – na tamten czas termin dla mnie nie znany. Przez trzy lata żyliśmy na odległość ale ostatecznie dla dobra naszego związku i dzieci z poprzednich związków zdecydowaliśmy się  na przeprowadzkę i wspólne zamieszkanie.

Początki były bardzo trudne. Dużo wątpliwości, łez ale wiedziałam że po coś to wszystko się wydarzyło. Zaczęłam uczestniczyć bardzo aktywnie w rekolekcjach które były prowadzone w tutejszej parafii. Zaczęło się od niedzielnej mszy na której ksiądz rekolekcjonista głosił wyjątkowe kazanie. Po raz pierwszy zdecydowałam się na udział w rekolekcjach wielkopostnych dla dorosłych. Tam wtedy usłyszałam ,że Panu Bogu nie możemy stawiać granic. Jeżeli chcemy przyjąć jego miłość musimy całkowicie zaufać jego woli i pozwolić aby ona nas prowadziła. Wtedy tego nie rozumiałam ale te słowa bardzo głęboko we mnie pozostały. I zaczęło się moje nawracanie.

Po rekolekcjach pojawiły się kolejne spotkania, modlitwy o uzdrowienie i jakby życie zaczęło mieć inny wymiar. Rekolekcje w Obrze były też jego częścią. Kiedy je znalazłam pomyślałam że właśnie tam mam być. Kiedy przyjechałam spotkałam się z niezwykłą życzliwością uczestniczek, wspaniałą atmosferą i czułam jak w tym wszystkich działa Pan Bóg. Jak otwiera mi oczy. Bałam się osądzania, krytykowania przez inne osoby. Głownie były to kobiety w szczęśliwych związkach sakramentalnych. Pomyślałam, że być może nie pasuję do tego miejsca. Bałam się odrzucenia. To co mnie tam spotkało przerosło moje oczekiwania. Już w pierwszym dniu czułam się jak w domu. Tyle serdeczności, miłości, wsparcia i zrozumienia dawno od nikogo nie otrzymałam.

Już wtedy wiedziałam, że Obra jest miejscem do którego zawsze będę wracać. Byłam tam już po raz trzeci i już zapisałam w kalendarzu wszystkie kolejne terminy w nowym 2017 roku. Jeżeli tylko Pan Bóg pozwoli będę tam. Moje życie nabiera innego wymiaru duchowego. Czuję jakbym narodziła się na nowo. Związek niesakramentalny to bardzo duże wyzwanie zwłaszcza kiedy poznajesz Pana Boga i uświadamiasz ,sobie że nie możesz przystępować do sakramentu komunii świętej. Cierpisz za każdym razem kiedy podczas Eucharystii inni przystępują do niej a Ty? Odkryłam komunię duchową. Ona mnie umacnia za każdym razem. Bywa tak że jestem na mszy kilka razy w ciągu tygodnia o ile praca i inne obowiązki pozwolą. Często zadaję sobie pytanie jaki jest plan Boży dla mnie? Żyłam w związku sakramentalnym i nie znałam Pana Boga, żyje w związku niesakramentalnym i poznaję go każdego dnia coraz bardziej. On działa na każdej płaszczyźnie mojego życia i stawia na mojej drodze niesamowitych ludzi, którzy coraz bliżej mnie do niego prowadzą. Właśnie jestem po rekolekcjach z ojcem Bashborą. Też znalazłam się tam dzięki pewnej osobie, której dziękuję z całego serca.

Tak oto wzrastam w swojej wierze a Obra pozwala mi wierzyć , że tam jest moja wspólnota i moja rodzina. Tam jest Marysia, piękne adoracje, cudowne posiłki, bardzo mądre konferencje księdza Jana. Tam nikt nie potępia , nie ocenia, nie odrzuca. Tam jest miłość bliźniego, wsparcie, długie nocne rozmowy i pyszne ciasta które przywożą uczestniczki naszych spotkań. Moja rodzina wie, że Obra wpisała się na stałe w mój kalendarz i Chwała Panu za to!

Klaudia